Roztoczańskie legendy
Legenda nt. Diabelskiego Kamienia koło Werchraty
„Między tymi dwoma obiektami wchodzimy w bukowy las już po chwili w cienistym lesie zauważymy grupę głazów wapiennych. Znajdują się one na szczycie wzgórza (ok. 320 m n.p.m.), porośniętym bukowym lasem. Głazy te stanowią wychodnię skalną wzgórza, a ich powierzchnia nosząca wyraźne ślady działalności erozyjnej wody jest pokryta licznymi wgłębieniami i szczelinami. Grupa głazów leży w jednym pasie o długości około 150 m na kierunku z północnego zachodu na południowy wschód. W pasie głazów występują cztery większe i około dwudziestu mniejszych kamieni. Największy z głazów, którego wymiary są znacznie większe niż pozostałych, nosi nazwę „Diabelskiego Kamienia”. Ma wrzecionowaty kształt, a jego wymiary w najszerszym miejscu wynoszą: długość 8,5 m, wysokość 2 m i szerokość 3,5 m. Krążą o „Diabelskim Kamieniu” różne legendy - oto jedna z nich. Diabeł kusił i namawiał człowieka do złego od dawna. Namówił naszych prarodziców Adama i Ewę do zjedzenia zakazanego owocu z drzewa już w raju i potem przez wieki całe zastępy diabłów kusiły ludzi. Ale z czasem ludzie stawali się coraz rozumniejsi, a ich wiara coraz silniejsza. Coraz trudniej diabłom było namówić człowieka do złego, coraz trudniej wywieść na wieczne potępienie i ogień piekielny. Szczególnie na terenach Roztocza, gdzie lud mieszkał wprawdzie bardzo ubogi, ale pracowity i pobożny. Tereny wokół porośnięte były nieprzebytymi lasami, które zazdrośnie strzegły swoich tajemnic. Niewielkie kawałki pola wydzierane puszczy ciężką pracą, najeżone były głazami i kawałkami opoki. Ludzie przy uprawie takiej roli wylewali wiele krwawego potu i łez, lecz przez to krzepli, stawali się coraz bardziej zahartowani, a ich wiara coraz silniejsza. Zmagania z otaczającą surową przyrodą wymagały od zamieszkującego Roztocze ludu mądrości i wielkiego niejednokrotnie sprytu. Okoliczne lasy były pełne jarów, wykrotów i bagien, w których diabły miały swoją siedzibę. Po zmroku siły diabłów rosły wielokrotnie toteż nie było rozsądnym zapuszczanie się nocą w leśne, dzikie ostępy. Zwłaszcza kobiety i dzieci narażone były na podstępy diabłów, ale i mężczyźni nie byli bezpieczni. W dzień siły diabła były znacznie mniejsze toteż niejednokrotnie sprytni ludzie potrafili czarta zapędzić w kozi róg. W przekazach krążących wśród ludzi pełno jest takich, które opowiadają jak to sprytny chłop diabła wykorzystał. Toteż diabły za dnia zaszywały się głęboko w dzikie jary, leśne nory a wychodziły tylko po zmroku. Nie udawało się też czartom sprowadzać ludzi na złą drogę, coraz mniej duszyczek trafiało do piekła. Strasznie to gniewało samego Belzebuba, który postanowił to zmienić. Nakazał swoim czartom żeby swój niecny proceder prowadziły w dużych grupach. Odtąd diabły o zachodzie słońca zbierały się w małe grupki i podążały na miejsce zbiórki na wzgórzu niedaleko Werchraty. Stamtąd wielką watahą wyruszały dokuczać ludziom. Strach padł na ludzi, gdyż nikt, nawet we własnym domu nie był bezpieczny. Ludzie po zmroku ze zgrozą patrzyli na wzgórze, skąd widać było łunę piekielnego ognia, a wszyscy zastanawiali się kogo tej nocy diabli wybiorą sobie na swoją ofiarę. We wszystkich domach ludzie modlili się przed ikonami, a w oknach przez całą noc paliły się gromnice, które chroniły przed diabłami. Wzgórze na którym zbierały się diabły o zmroku stało się jałowe, jego szczyt stał się nagi, skalisty najeżony ostrymi kamieniami. Nawet za dnia najwięksi śmiałkowie bali się tam zapuścić. Zaczęto je nazywać „Uroczysko Wierchi” i wszyscy ludzie zaczęli omijać to wzgórze z daleka. Diabli zaczęli tak mocno dokuczać ludziom, że zaczęto przemyśliwać je przepędzić z okolicy. Pobożny lud postanowił postawić na wzgórzu drewnianą kapliczkę, żeby diabły stamtąd wypędzić, a potem na wzgórzu wybudować klasztor, miał chronić przed diabłami ludzi z najbliższej okolicy. Miejsce na wzgórzu przeznaczone pod kapliczkę poświęcono i rozpoczęto budowę pracując tylko za dnia. Diabli nie mieli dostępu do poświęconego miejsca, ale ludziom pracującym przy budowie utrudniali pracę jak mogli, plątali drogi i rozrzucali na nich wielkie kamienie. Praca jednak postępowała szybko i w krótkim czasie kapliczka została wybudowana. Zaraz też zaczęto budowę klasztoru, jak przekazuje tradycja był to pierwszy klasztor na tych ziemiach. Wybudowano w klasztorze piwnice mury oraz wykuto w kamieniu studnię. Od momentu jego powstania wzgórze zaczęto nazywać Monastyrzem, a pobożni ludzie zaczęli je otaczać kultem. Diabły, które straciły miejsce swoich zbiórek, postanowiły zniszczyć klasztor. Wybrały najsilniejszego spośród siebie, który w pobliskich Górnikach oderwał od skały olbrzymi głaz. Głaz ten miał rzucić na klasztor i raz na zawsze zniszczyć go. O zmroku czart rozpoczął długą wędrówkę w kierunku klasztoru, lecz im bardziej zbliżał się do klasztoru tym głaz stawał się coraz cięższy, a jego siły malały. Pojął, że zadanie, którego się podjął przekracza jego siły, postanowił więc ominąć klasztor, a głaz, który niósł rzucić na świątynię w pobliskiej Werchracie. Szerokim kręgiem zaczął omijać klasztor tymczasem niebo na wschodzie zaczęło szarzeć czart pojął, że może nie zdążyć, kiedy wspiął się na kolejne wzgórze postanowił odpocząć, zwłaszcza że dalej do celu droga prowadziła już tylko z góry. Kiedy przystanął na chwilę usłyszał pierwsze pianie koguta. Jeszcze szarpnął głaz jeszcze uniósł go w górę, ale rozległo się drugie pianie koguta. Diabeł ryknął z wściekłości, gdy rozległo się trzecie pianie koguta głaz wypadł ze szponów diabła, a on sam czmychnął gdzie pieprz rośnie. Na głazie pozostał odcisk wielkiej łapy diabła i długie rysy, które pozostawiły szpony czarta. Od tej pory diabły wyniosły się z okolicy i nie gnębiły już miejscowych ludzi, a głaz nosi nazwę „Diabelskiego Kamienia”. A i dziś choć czas surowo rozprawił się z klasztorem, z którego pozostało kilka piwnic, studnia wykuta w skale i reszki murów każdy kto znajdzie się na wzgórzu Monastyrz poczuje na pewno wielką siłę tego miejsca. Dlatego też jest oczywistym, że od bardzo dawna nikt w okolicy diabła nie spotkał, bo trzymają się diabły od niego z daleka"
(Źródło: Strona internetowa Parafii św. Józefa Robotnika w Werchracie http://www.parafiawerchrata.iap.pl ; opracowano na podstawie: Chmielowiec Grzegorz, Wis Stanisław, Wiśniewski Marek: Werchrata - perła Roztocza. Powiatowe Centrum Kultury i Sportu, 2010) – opis trasy nr 2.