Roztoczańskie legendy
Legendy nt. „Piekiełka”
Jedna z legend dotyczących „Piekiełka” pod Tomaszowem Lubelskim mówi, iż diabeł nocą niósł kamienie, żeby rozwalić kościół, ale o północy zapiał kur. Diabeł stracił diabelską moc i opuścił kamienie właśnie tu, gdzie znajdują się do dziś. Inna przestroga mówi, iż każdy kto weźmie kamień z tego pola, to mu się nie będzie wiodło w domu i zagrodzie. Legendy więc pomogły w zachowaniu głazów w ich pierwotnym miejscu. Uczeni sądzili do niedawna, że przed tysiącami lat przyniósł je tutaj lodowiec, co ma miejsce w innych obszarach Roztocza.
(Źródło: Cabaj J., Kazimierczuk Z.: Zamość i Roztocze. Superprzewodnik. Wydawnictwo FOTPRESS, Zamość 2001).
Jedna z legend dot. „Piekiełka” pod Tomaszowem Lubelskim mówi o dziewczynie, która odmówiła ręki czartowi przebranemu za parobka. Czart postanowił się zemścić i w momencie, gdy będzie ona brała ślub z innym, zasypać kościół głazami. Pędził dokonać zemsty, gdy w południe zapiał kur. Czart stracił moc piekielną i wyrzucił głazy w szczerym polu. Od tej pory straszy w południe i o północy.
Inna z legend dot. „Piekiełka” pod Tomaszowem Lubelskim powiada, że przed wiekami żył tu samotny starzec, który budził mir w całej okolicy, bo posiadał moc tajemną. Największe nawałnice i gradowe burze omijały jego pola. Uprawy miał nadzwyczaj dorodne, a zbiory obfite, znacznie większe niż sąsiedzi. Zazdrośnie strzegł swoich tajemnic, dla innych ludzi był „nieużyty”, nigdy nie dopomógł nikomu w biedzie, przychodzących z prośbą o pomoc przepędzał z nienawiścią. W okolicy zaczęło rodzić się przekonanie, że zawiązał spółkę z diabłem. Pewnego dnia zbiegły się na niebie ciężkie, czarne chmury. Gradowa nawałnica zaczęła nadciągać nad dorodne łany starca. Wybiegł wtedy w pole i wzniósł w górę zaciśnięte pięści, zaczął szeptać tajemnicze zaklęcia, głośno wołać ku burzy, że skoro ma już się rozpętać, niech niszczy nędzne poletka sąsiadów, a oszczędzi jego łany. Gdy i to nie pomogło, zaczął głośno wzywać czarta i wygrażać niebu. W tym momencie zrobiło się ciemno i rozległ się grzmot tak potężny, że ziemia zadrżała. I nagle wszystko ucichło, niebo rozpogodziło się. Oczom przerażonych ludzi, którzy wybiegli z domostw, ukazał się niezwykły widok: ich pola pozostały nietknięte, natomiast łan starca zmienił się w wielkie kamienne cmentarzysko. On sam został przywalony przez największy z głazów. Morał z tej legendy taki, że zimna nienawiść do innych obraca się zawsze ostrzem w stronę nienawidzącego.
Jeszcze inną legendę nt. „Piekiełka” pod Tomaszowem Lubelskim okoliczna ludność związała z postacią P. Kurdwanowskiego, dziedzica Łaszczówki. Chytry na pieniądze dziedzic zabłądził kiedyś ze strzelbą w wielkich lasach, które ongiś porastały cały obszar. Długo się błąkał, aż zobaczył „bialutkiego jak chałupa przed Wielkanocą” staruszka z brodą do ziemi. Staruszek ukazał myśliwemu pieczarę pełną skarbów. Postanowił darować ją dziedzicowi, ale nim określił warunki daru – zapiał kur, zniknęły skarby razem ze starcem, a pozostały tylko kamienie.
(Źródło: Wójcikowski Włodzimierz, Paczyński Ludwik: Roztocze. Przewodnik. Wydawnictw „Sport i Turystyka”, Warszawa 1997).